W dzisiejszym wpisie chcę pokrótce przestawić kolejną, doskonałą, polską markę kosmetyczną, która moim zdaniem zasługuje na dużą uwagę. AnnMaRa to młoda, rodzima firma która stawia na jakość, ekologię i niezawodność. Firma, która wychodzi z założenia, że lepiej mieć mniejszą ilość kosmetyków pielęgnacyjnych, ale znacznie lepszych jakościowo, krótko mówiąc stawia ona na jakość, a nie ilość. I ciężko się z tym nie zgodzić.
***
Laboratorium Kosmetyków Naturalnych AnnMaRa to prężnie rozwijająca się firma z naprawdę potężnym potencjałem. Aktualnie w jej ofercie możemy odnaleźć 4 eko kosmetyki do pielęgnacji twarzy: maseczkę peelingującą Scrub2Care, lekkie serum wygładzająco – nawilżające Tears of Infinity, krem witalizująco – matujący DynaMatte oraz krem wygładzająco – nawilżający ReviveMe. Dziś pokrótce opowiem o trzech z nich.

Wszystkie kosmetyki AnnMaRa są zapakowane w kartonowe pudełeczka wraz z etykietą firmy i trzeba przyznać, że całość naprawdę cieszy oko 🙂 Kosmetykiem flagowym i mam wrażenie najbardziej hitowym jest wygladzająco – nawilżające serum do twarzy na noc Tears of Infinity. Jest to produkt działający anti – aging, który przywraca jędrność i elastyczność naszej skórze. Najlepsze efekty widać po minimum około 2 miesiącach stosowania. Serum ma zaledwie delikatnie wyczuwalny zapach, co dla jednych stanowi zaletę dla innychz pewnością wadę. W każdym razie subtelny zapach podkreśla jego naturalność. Tears of Infinity posiada bardzo bogaty skład ponieważ odnajdziemy w nim Lakesis o silnych właściwościach przeciwzmarszczkowych, który nie tylko działa zapobiegawczo, ale także niweluje te już powstałe. Mamy tutaj również skwalan roślinny o właściwościach wygładzająco nawilżających, a także olej arganowy, migdałowy, olej z pestek dyni czy z alg Fucus. Kosmetyk należy używać wieczorem, a dzięki temu że jest bardzo wydajny do masażu skóry twarzy wystarczą dwie lub trzy krople.

Uważam, że żadne domowe spa nie może się odbyć bez tego kosmetyku! 🙂 Maseczka nawilżająco – oczyszczająca Scru2Care, bo o niej mowa, to mój absolutny hit i odkrycie ostatnich miesięcy, ba lat! Co ona wyprawia z moją skórą 🙂 Już samym wyglądem udowadnia swoją wyjątkowość ponieważ szmaragdowe hydrożelowe drobinki przypominają połyskującymi brokat. Kosmetyk zamknięty w szklanym słoiczku z bambusową nakrętką o pojemności 50 ml i również skromnym, naturalnym zapachu. Produkt tak naprawdę działa dwuetapowo ponieważ jako peeling oczyszcza naszą skórę, z kolei pozostawiony na kilka minut na twarzy w kontakcie z wodą, zamienia się w emulsję, która działa regenerująco i łagodząco. Mamy tutaj również całe bogactwo składów w tym aż 70 procent zżelowanych olei: spirulina, skwalan roślinny, koralowiec, olej ryżowy, morelowy, arbuzowy oraz z olej alg Fucus. Całe spektrum dobroci którymi otulamy naszą twarz. Efekty? Oj tutaj nie ma mowy o ich braku. 🙂 Skóra naprawdę jest niesamowicie oczyszczona co wydać doskonałe na płatku kosmetycznym, a do tego cudnie wygładzona i miękka w dotyku. Zauważyłam także znaczące zwężenie porów. Słabe strony ? Wydajność. Niestety peeling nie należy do tych produktów które „się nie kończą” ale wiecie co? Cała reszta zdecydowanie rekompensuje mi tę drobnostkę. Jeśli szukacie doskonałej maseczki lub peelingu to oto on – Scrub2Care boski produkt dwa w jednym.

Ostatnim kosmetykiem który testowałam z ogromną ciekawością i przyjemnością był witalizująco – matujący krem do twarzy DynaMatte. Mam wrażenie, że ten kosmetyk jest dosłownie stworzony z myślą o mnie ponieważ wspiera mnie w walce o to na czym najbardziej mi zależy: dogłębne nawilżenie, zmatowienie, zmniejszenie cieni pod oczami oraz zminimalizowanie oznak starzenia, które po 30 roku życia są coraz bardziej widoczne. Kosmetyk jest również idealny dla osób które chcą nadać swojej cerze zdrowego blasku. Bambusowo – szklany słoiczek o pojemności 30 ml jest według producenta zalecany do zużycia w ciągu dnia, chociaż przyznam że mnie zdarzyło się go nałożyć również przed snem. W każdym razie muszę przyznać, pod makijaż nadaje się fenomenalnie! Dzięki niemu używanie pudru matującego ograniczyłam do minimum:) Z kolei jeśli chodzi o skład to mamy tutaj dosłownie bombę witaminową: ekstrakt z aloesu, z jabłka, winogronu czy prawoślazu, a do tego m.in. olej z migdałów, pestek dyni, moreli czy olej ryżowy itd. itd. Tak więc mowa tutaj o naprawdę bardzo bogatym i dobroczynnym dla naszej skóry składzie.


Wszystkie trzy kosmetyki dosłownie skradły moje serce dlatego je Wam polecam. Intuicja mi podpowiada, że firma AnnMaRa narobi trochę szumu i zawojuje rynek kosmetyczny 🙂 Czego jej zresztą gorąco życzę.